Laptopy biznesowe z najnowszej generacji, a więc te zaprezentowane na przełomie 2015 i 2016 roku, na pierwszy rzut oka różnią się od poprzedników przede wszystkim generacją procesorów. Pojawienie się szóstej generacji procesorów niskonapięciowych Intel Core U zostało bardzo szybko uwzględnione przez większość producentów. Wydajność wzrosła dzięki temu o 10-20 % co nie jest szczególną rewolucją. Gdyby nowe laptopy biznesowe różniły się od starszych tylko pod tym względem, nie warto byłoby ich kupować. Zmian jednak jest więcej.
Wydajność skondensowana

fot. hp.com
Nowa architektura Skylake umożliwiła zastosowanie większych kości RAM, a także wymusiła stworzenie nowych zintegrowanych układów grafiki. Każda z tych zmian pojedynczo nie wnosiła wiele, ale sumowały się one, dając widoczny efekt. Nowe laptopy biznesowe są więc albo wydajniejsze od poprzednich, albo lżejsze od nich ok. 7-10%.
Wyostrzanie szczegółów
Dwa lata temu laptopy biznesowe miały przeważnie rozdzielczość 1366 x 768, rok temu popularność zaczęły zdobywać jednak ekrany Full HD – teraz stały się raczej standardem. Szerzej dostępne są ekrany QHD i WQHD, a kilka modeli biznesowych może poszczycić się nawet matrycami 4K. W ciągu roku bardzo poprawiła się też jasność monitorów i kontrast.
Cena minimalizacji
Niestety upychanie podzespołów ma też pewne ujemne skutki dla użytkowników. Coraz częściej laptopy biznesowe produkowane są z wlutowanymi procesorami, kartami graficznymi i kośćmi RAM. Uniemożliwia to wymianę podzespołów na bardziej zaawansowane, a w przypadku awarii zmusza do wymiany całego laptopa. Wcześniej za jedną z cech laptopa biznesowego uważano dobry dostęp do podzespołów. Zamykanie notebooków może w przyszłości zaowocować też skróceniem okresu gwarancji. Mające bardzo dobry dostęp do komponentów EliteBooki mają w końcu 3 lata gwarancji, podczas gdy nieotwieralne MacBooki jedynie rok.
Laptopy biznesowe zbliżyły się do ultrabooków, lub jeśli spojrzeć na to z drugiej strony – ultrabooki zyskały moc i funkcjonalność właściwe dla klasy biznesowej.